„Obecność w miłości”

Nie pisałam w trakcie Świąt, chciałam je spędzić z Bogiem i z najbliższymi. Czas adwentu zaowocował tęsknotą za milczeniem i byciem z Jezusem. Jest to łaska, za którą jestem wdzięczna. Gdy doświadczysz, czym jest Prawdziwe Światło, wejdziesz w nie – odrzucasz powoli wszystkie inne świecidełka. Nie chcesz już otaczać się nimi. Prawdziwe Światło wystarcza. Gdy po raz kolejny doświadczysz Boga na adoracji, zasmakujesz Jego miłości, pokoju, głębokiej radości, powoli odsuwasz inne, mniej wartościowe relacje, sprawy, opinie innych… On staje w centrum. Tęsknota za Nim – obecnym w monstrancji – zwycięża to, co przedtem wydawało się najistotniejsze. Nie znaczy to, że miłość bliźniego, praca, pasje nie są ważne. Chodzi o postawienie Boga w centrum, o czas poświęcony na przebywanie z Nim przed tabernakulum, o dobre przeżywanie Eucharystii, o słuchanie Słowa – lectio divina. To bardzo ważne w świecie duchowym.
Spotkanie z Bogiem rodzi życie. Życie, które pomimo trudów i cierpienia smakuje, ma sens. Czy doświadczyłeś tego w te Święta? Nowonarodzony Jezus przynosi nową jakość życia i czyni mnie nowym człowiekiem. Dzięki Niemu mogę wstawać rano, pomimo ponurej pogody na Pomorzu, z optymizmem i z radością w sercu, wierząc, że kolejny dzień przeżyję z Nim. Dzięki Niemu moje relacje – piękne, a czasem i trudne mogą być głębokie, oparte na miłości i na przebaczeniu. Dzięki Niemu niezawinione cierpienie osób, które bardzo kocham, przeżywam z wiarą, że ma ono sens i moc zbawczą pomimo bólu i strat. Dzięki Niemu moje życie ma cel, a jest nim wieczność.
Adorując Jezusa w Betlejem chciejmy wejść z pokorą, tak jak Maryja, Józef, pasterze, w głąb groty. Tą grotą jest dzisiejsza Eucharystia, Słowo Pana, kontemplacja. Tu Go doświadczysz i tu spotkasz.

s. Łucja

Kontemplacja

Zbliża się koniec adwentu. W kościołach, na portalach internetowych słyszymy wiele rekolekcji mających na celu przybliżyć nas do Boga. I dobrze. Słowo głoszone przez księdza może dotknąć, nakłonić do spowiedzi, a tym samym do przemiany serca. Jednak nie zapominajmy w tym świętym czasie o najważniejszym Słowie – o Słowie Boga. W spotkaniu z Nim dokonuje się nawrócenie, doświadczenie Bożej miłości. Słowo Pana otwiera serce na modlitwę kontemplacji. Modlitwa kontemplacji jest poszukiwaniem Tego, którego miłuje dusza. Doświadczenie obecności Pana, ruch serca ku Temu, kogo kocham. Jakże prosta to modlitwa i jakże piękna. Dusza otwarta na obecność Jezusa trwa przy Nim, a On przy niej i to wystarczy. Uświadomienie sobie obecności Tego, który bardzo miłuje i powiedzenie Mu: „Kocham Cię, jestem tu dla Ciebie. Niczego nie chcę, tylko z Tobą być. Jestem tu dla Ciebie” – jakie to proste, a jakże często trudne. Modlitwa ta wymaga zaproszenia Jezusa do tego, by był w centrum, pozostawienia siebie, a skupienia się na Nim. Doświadczyłeś Go w tym adwencie. Usłyszałeś Jego głos, zasmakowałeś obecności. Wszystkie słowa ludzkie są zaproszeniem do otwarcia na Jego Słowo – Słowo, które nasyca, koi, karmi i nawraca. W spotkaniu z Nim rodzi się i pogłębia wiara oraz miłość.
Zasmakowania i dotyku Boga – tego życzę Wam w te dni.

s. Łucja

Wierność Miłości

Miałam nie pisać w Adwencie, jednak czas ciszy, który zaoferowała mi choroba, nakłonił moje serce do refleksji i podzielenia się nią z Wami.
Straciłam głos. Po tygodniowym pobycie z Bogiem czuję się trochę jak biblijny Zachariasz. Trudny czas łaski. Świąteczny pośpiech, zewnętrzne obowiązki wstrzymał zazdrosny o mnie Bóg. Może zapragnął więcej mnie w adwentowym czasie niż mojej pracy i bieganiny?
W adwentowej ciszy moje serce kontemplowało Maryję, Jej szalone i jakże odważne „tak” wypowiedziane aniołowi w nazaretańskiej codzienności. Czy mogę być podobna do Niej? Czy chcę?
„Tak” Maryi zmieniło świat. Czy „tak” Łucji wypowiedziane Bogu może przyczynić się do sprowadzenia Go na ziemię, do przemiany świata, do zmiany ludzkich serc? Może. Uświadomiłam sobie, a może uświadomił mi Bóg, że mój codzienny Nazaret, w którym żyję, jest podobny do codzienności Maryi. Moje ciche, wierne „tak” codziennym porannym modlitwom, moje wierne „tak” codziennej adoracji, moje „tak” wyrażone w przebywaniu z siostrami w klasztorze i z dziećmi w szkole, moje „tak” wypowiedziane w chorobie, którą trudno przyjąć. Moje „tak” może przyczynić się do narodzenia Boga w ludzkich duszach. Może ktoś zapragnie więzi z Jezusem przez to, że przyjmę trud i cierpienie i ofiaruję za tych, którzy Go nie znają. Może zagubieni małżonkowie na nowo odnajdą wspólny język dzięki temu, że pojawię się na porannych modlitwach. Może zagubione dziecko doświadczy miłości rodzica dzięki mojej modlitwie, a skłócone rodziny na nowo się pojednają. Wierność Miłości może zrodzić Miłość w ludzkich sercach. To misja, którą wyznaczył mi Bóg.
Uwierz więc, że Twoje Boże Narodzenie może być już dziś, gdy przywitasz kolejny dzień z wdzięcznością Bogu na modlitwie, gdy uśmiechniesz się do bliskiej osoby na korytarzu, gdy o piątej rano zrobisz mężowi kanapki do pracy i powiesz czule: „Kocham cię”, gdy ofiarujesz trud pracy, może niewdzięcznej, za tych, którzy jej nie mają i gdy w ciszy kościoła wyszeptasz Bogu prosto z serca: „Dziękuje za wieczność i za to, że jesteś…”.

s. Łucja

Adwent. Czas łaski.

Od jutra zaczyna się Adwent. Czas łaski. Rozmawiając z najmłodszymi o przygotowaniu do Świąt, uświadomiłam sobie, jak w wielu z nas dorosłych skupia się w tym czasie na ascetycznych wyrzeczeniach koncentrujących nas na sobie, a nie na Bogu i na bliźnich.
Przeglądając dziecięcą literaturę, zrozumiałam, dlaczego tak jest:
– zrobię dobre postanowienie na każdy dzień, by przygotować serce dla Jezusa,
– nazbieram serduszka do żłóbka, by Jezus zechciał do mnie przyjść,
– bedę wkładać źdźbła sianka do żłóbka z dobrymi uczynkami, byleby Jezus się we mnie narodził.
Nie twierdzę, że wymiar ascetyczny jest zły. Nie jest. Zastanówmy się tylko, czy nie zamyka nas na łaskę. Wysilę się i osiągnę to, że będę dobry dla Boga. Pokonam swoje wady, by go zadowolić, będę lepszy, by mnie kochał. Po co więc jest nam potrzebny Bóg, który rodzi się w Boże Narodzenie? Po co nam jego miłość, skoro jesteśmy już idealni, wyćwiczeni w dobrym?
Religia chrześcijańska nie jest religią ascezy. Jest religią Więzi. Asceza ma prowadzić do pogłębienia więzi z Bogiem i bliźnim.Wyrzeczenia są o tyle dobre, o ile prowadzą nas do pogłębienia relacji miłości. Może warto w tym czasie więcej poczytać Słowo Boże, otworzyć Biblię i wspólnie z dzieckiem zasłuchać się w to, co Bóg ma nam do powiedzenia. Może warto zaprosić dorastającą córkę do kina, a z synem pograć w planszówkę lub rozegrać mecz piłki nożnej. Może warto zaprosić męża czy żonę na romantyczną randkę, do teatru lub na spacer wzdłuż morza. Może warto pójść z dzieckiem do kościoła na Eucharystię i dać mu przykład, że naprawdę warto wierzyć w tego Boga Miłości.
Skupmy się w tym świętym czasie na Miłości, która też kosztuje, wiąże się z wyrzeczeniami, jednak pogłębia więź, przyjaźń z Tym, który przychodzi nie tylko w wigilijny wieczór, ale także codziennie w Eucharystii.

s. Łucja