Zdrowy umiar

Przeczytałam ostatnio bardzo mądre zdanie:

,, Żyje się nie po to aby jeść ale je się po to aby żyć”.

Poszcząc wczoraj w zakonie trochę myślałam o ascezie nie tylko jeśli chodzi o ujęcie jedzenia ciału ale też jeśli chodzi o zachowywanie milczenia  w celu skupienia się bardziej na Bogu, na ograniczaniu korzystania z różnych multimediów w celu wejścia w głębiej w siebie i w relacje z Jezusem.

Żyjemy nie po to aby jeść. Można w życiu skupić się tylko na tym by zaspokajać w sposób wyśmienity swe podstawowe potrzeby, nie ograniczając zmysłów, dogadzając sobie w przeróżny sposób. Żeby dobrze zrozumieć. Bóg nie jest przeciwny przyjemności. Myślę nawet, że Jezus z przyjemnością zjadłby z nami pyszną kremówkę czy lody, oglądnął super film w kinie, posłuchał muzyki itd. Przyjemność jest dobra gdy prowadzi ku wyższym wartościom takim jak miłość do siebie, do drugiego człowieka i Boga. . Korzystanie z internetu nie jest złe jeśli rozwija moją osobowość, prowadzi do rozwoju mojej relacji z Jezusem i drugim człowiekiem. Mówienie nie jest złem, jeśli nie jest ,,klepaniem” słów płytkich i raniących innych oraz gdy nie oddala mnie od miłości Boga i drugiego człowieka.

Je się po to aby żyć. Korzystajmy więc w życiu z tego co dobre i przyjemne ale tak by to nie zasłoniło nam wartości wyższych do których jesteśmy stworzeni jako Ludzie.

Jedz tak abyś czuł się dobrze w swoim ciele,  abyś mógł podzielić się swoim dobrem z bratem który jest ubogi a nie by wylądowało ono w koszu czy na śmietniku. Mów tak aby twoje słowa budowały a nie raniły Ciebie i innych. Milcz tak aby twe milczenie prowadziło Cię do większej miłości Boga i drugiego człowieka. Oglądaj ,,obrazy” w internecie, telewizji tak abyś zachwycił się pięknem Boga, świata, ludzi.

We wszystkim potrzebny jest zdrowy umiar. Tego sobie i wam serdecznie życzę.

s. Łucja

Ogród

Zbliża się mój ukochany maj. Gdy byłam dzieckiem często chodziłam z babcią na ,,majówki”. W starym zabytkowym kościele śpiewałam słowa litanii loretańskiej. Lubiłam ten czas. Pewnie już wtedy rozwijała się moja więź duchowa z Maryją. Polubiłam Ją. Patrząc w oczy ,,Mamy” na starym obrazie, mówiłam Jej co noszę w sercu, czym się smucę , z czym mi trudno.

W czasie tegorocznego Triduum, wsłuchując się w Słowo Boże często rozmyślałam o Ogrodzie. Ogród w Biblii to miejsce w którym często przebywał Jezus: przed męką, po Zmartwychwstaniu. Ogród ma znaczenie również symboliczne, mianowicie symbolizuje więź miłości ,przyjaźni z Bogiem Adama i Ewy przed grzechem pierworodnym, stan bez grzechu, miłość czystą . O ogrodzie możemy również przeczytać w Pieśni nad Pieśniami czy w Apokalipsie.

Dlaczego o tym piszę? Gdy czytam słowo ,,Ogród” w Biblii zawsze kojarzy mi się on z Nią, z Maryją. Maryja jest tą Która jest bez grzechu. To Ona jest Ogrodem w Księdze Pieśni nad Pieśniami. To Ona Nowa Ewa przeżywa więź przyjaźni i miłości ze Swym Stwórcą mówiąc Tak w małej mieścinie Nazaret. To Ona jest ,,Ogrodem zamieszkiwanym przez Boga” .To Ona pod krzyżem wydaje najpiękniejsze owoce wierności, miłości i przebaczenia.

W Święta Wielkiej Nocy moje serce zrozumiało, że mogę być do Niej podobna. Odkupiona krwią Jezusa, mogę na nowo ,,zamieszkać w Ogrodzie Eden, moim kościele”. Mogę cieszyć się relacją miłości z moim Bogiem. Mogę korzystać z wszystkich owoców odkupienia jakie wyjednał mi Jezus. Mogę ,,być Ogrodem” w którym zamieszkuje Bóg. Mogę Nim pachnąć i Jego woń rozsiewać wobec tych co się ze mną spotykają.

Różo duchowna, Maryjo nauczyć cieszyć Boga i innych swoim pięknem.

                  s. Łucja

,,Nadzwyczajny dzień”

To był piękny dzień. Pełen prostoty i miłości. Rano wstając ucieszyłam się,że mogę oddychać, widzieć, chodzić. Radość w sercu z tego, że jestem, żyję ot tak po prostu. Wypiłam spokojnie ulubioną kawę w filiżance bez pośpiechu, przynaglenia. Uczta. Potem modlitwy, jutrznia, medytacja. Modliłam się z siostrami za wszystkich którzy cierpią, są samotni, którzy walczą o zdrowie swoje i najbliższych. Patrząc na obraz Najświętszej Duszy Jezusa przytulałam do Pana duchowo wszystkich których kocham.

Po modlitwach zdalne nauczanie. Czytając prace moich dzieciaków, uśmiech i radość pojawiły się w moim sercu. Pomimo zmęczenia, wynikającego z patrzenia przez parę godzin w ekran komputera zobaczyłam sens moich układanych katechez, modlitwy, wyrzeczenia. Ucieszyłam się, że Jest Ktoś kto chce poznawać Boga. Że warto o Nim mówić, głosić, przekazywać. Jest Ktoś kto chce Go kochać i ja mogę mu w tym pomóc. Tym kimś są moje maluchy dane mi przez Boga. Wczytując się w ich zadania domowe uczę się na nowo prostoty dziecka, pasji poznawania, zdobywania, rozwoju. Uczę się być ,,duchową matką” kochającą czule ale i wymagająco.

Po katechezie, rozmowach z dziećmi i rodzicami, modlitwy i obiad z rekreacją. Lubię być z moimi siostrami. Każda jest inna Wspólnota dodaje mi siły. Odczuwam to szczególnie w ostatnie dni pandemii. Poczucie humoru moich sióstr, rozmowy, modlitwy pozwalają mi ,,unieść “ nową rzeczywistość z wdzięcznością chociaż przyznam się, że ciągle uczę się jej na nowo.

Wieczorem msza św. najpiękniejszy dar od Boga. On sam przyszedł do mojego serca. Żywy i prawdziwy. Kto doświadczył obecności Jezusa w tym sakramencie wie, jak trudno bez Niego żyć. Miłość, obecność, życie, pokój, radość, wieczność. Tutaj jest wszystko.

Po mszy, kolacja z rekreacją i wspólne nieszpory, różaniec. Na koniec dnia rozmowa z najdroższymi Przyjaciółmi .

Patrząc z boku można powiedzieć, zwyczajny monotonny dzień. Hm. Dla mnie nadzwyczajny. Pełen Boga. Przyszedł cicho z pokorą w  białym opłatku na Eucharystii, w wspólnych modlitwach z siostrami, rekreacji przy stole, zadaniach domowych moich dzieci, telefonie przyjaciela, ciszy kaplicy zakonnej, śpiewie ptaków za oknem, stokrotkach koło katedry, uśmiechu pani sprzedawczyni w sklepie, radości mojej siostry z jutrzejszych zakupów, no i w przepięknym zachodzie słońca nad zatoka kamieńską. On jest. Zmartwychwstał. Dlatego wszystko ma sens. Jest dobrze.

s. Łucja

Czułość

Powiem Wam, że bardzo tęsknię już za ,,normalnością”, dziećmi w szkole i przedszkolu, znajomymi w pracy, uśmiechem niezamaskowanych ludzi na ulicy  spojrzeniem w oczy, przytuleniem , podaniem dłoni.

W relacji miłości bardzo ważna jest czułość. Można ją wyrażać przez gesty dotyku, uśmiechu i słów. Tak sobie dziś myślałam patrząc na zamaskowanych ludzi na ulicy, że łatwo ją będzie utracić w zalecanym dystansie i zamaskowaniu.

Nie zgubmy jej . Czułość jest dotykaniem z szacunkiem duszy drugiego człowieka. Któż z nas nie pragnie czułych słów, czułego dotyku, czułego spojrzenia, a nawet czułych myśli. Jezus przygotowujący dziś śniadanie uczniom w Ewangelii uczy nas czułej pełnej troski miłości, uczy nas być pięknym Człowiekiem .

Duszo Chrystusowa twoją czułość w dusze nasze tchnij.

s. Łucja

Misja

,,I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. “

Po odrzuceniu przez faryzeuszy Jezus udaje się nad Jordan. Miejsce pustynne, w którym przyjął chrzest,doświadczył miłości Ojca, rozpoczął swą misję.

Gdy nam trudno, lubimy wracać do momentów pięknych, do ukochanych osób, chwil pełnych miłości. Tak było z Jezusem. Wraca do miejsca gdzie doświadczył miłości Ojca ,,to jest mój Syn umiłowany w którym mam upodobanie”. Ponowne spotkanie z Bogiem na pustyni dodaje mu sił do kontynuowania misji miłości zbawienia świata.

Gdy przeżywamy różnego rodzaju kryzysy, szczególnie brak doświadczenia miłości Boga, warto udać się do miejsc gdzie Go wcześniej spotkaliśmy (modlitwa, Biblia, sakramenty). On tam czeka, chce nam dać Ducha miłości, pokoju, wewnętrznej radości a także mocy do wykonywania powierzonej nam misji. Może to misja miłości wobec siebie i bliskich w czasie pandemii z uczuciami lęku, niepewności, bezsilności, strachu. Misja budowania relacji miłości w czterech ścianach małego mieszkania z żoną , dziećmi i mężem. Misja kochania swoich sióstr i braci we wspólnotach zakonnych. Misja przeżycia dnia bez narzekań z wdzięcznością za dar życia, zdrowie, najbliższych. Misja przebywania z chorymi w szpitalach.

Jezus wypełnił swą misję na drzewie krzyża.

Pamiętajmy jednak, że po krzyżu jest zmartwychwstanie. Oby tak było w naszych domach, relacjach i wspólnotach.

s. Łucja

Serce skruszone

,,Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś.”

Lęk, brak ufności, niepewność, nadmierne troski, skoncentrowanie na sobie, kulcie, to bożki którym możemy oddawać cześć szczególnie w ostatnim czasie. Bożki te mogą zasłaniać nam prawdziwe oblicze Boga, dobrego, kochającego, miłosiernego. Wczytując się w dzisiejsze czytanie z księgi Daniela zachwyca mnie wiara trzech młodych ludzi. Są z dala od świątyni, kultu, liturgii. Poddani próbie wiary w Boga którego poznali oddają Mu chwałę w środku płomieni rozpalonego pieca. ,,Niech jednak serce skruszone i duch uniżony zyskają twoją życzliwość”. Ofiarą którą składają Bogu jest ich kochające, skruszone serce. Nie zewnętrzne obrzędy czy rytuały.

Próba pandemii w której przyszło nam żyć, uczy nas składać ofiarę Bogu z serca kochającego i skruszonego. Pomimo trawiących płomieni oczyszczenia, możemy w naszych domach z sercem skruszonym, w duchu pokory zanosić swe modlitwy do Boga. On je słyszy. Czy są to modlitwy pełne uwielbienia Jezusa? Czy potrafimy w czasie bardzo dla nas trudnym mówić o Bogu dobrze, wielbić Go? Wychwalać? Ufać? Kochać?

Bóg posyła anioła, który ratuje życie owych młodzieńców. Również i dziś posyła do nas Jezusa który z krzyża ratuje nas z ognia oczyszczenia. Nie bójmy się . On jest blisko. Daje nam swojego Ducha który ma moc rozwiać szalejący wokół ,, ogień”. Uwielbiajmy Go w tym trudnym dla nas czasie. Wierzę mocno,że niedługo przyjdzie nam się spotkać w świątyni i doświadczać Jego żywej obecności w sakramencie Eucharystii.

s. Łucja