Przyszedł…

,, … przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. ’’

Może i Ty  dziś, podobnie jak uczniowie jesteś zamknięty w swoim lęku, obawach i niepewnościach. Nie potrafisz tego zmienić. Gdy apostołowie przeżywali trudne uczucia straty, lęku, obawy, niepewności, smutku, trwogi przyszedł na modlitwie do nich Jezus. Zachwyca mnie Jego pełna pokory obecność. Nie krzyczy, nie wypomina lecz wnosi pokój.

Najcenniejszym darem Ducha świętego dla mnie jest doświadczenie kochającej obecności Boga. On jest! Żywy i miłujący. Nie gorszy się moim lękiem, niepewnością czy strachem. Otwierając swe rany w sakramentach wnosi w me serce pokój i głęboką radość. Nie wesołkowatość lecz radość z tego, że On jest i będzie zawsze aż na wieki. Życzę Ci doświadczenia Jego obecności w te dni i głębokiej przemiany  serca.

s. Łucja

Czego uczy mnie pandemia

Czego nauczyła mnie pandemia? Pomyślałam wieczorem siedząc w pokoju z kubkiem herbaty.

Powoli opada lęk, strach przed zagrożeniem ,,puszczają “ mechanizmy obronne. Można zadać sobie pytanie o jakość przeżytego czasu, rozwój, czy regres osobowości.

Przebywanie w domu z sobą, Bogiem, siostrami, dziećmi w zdalnym nauczaniu, nauczyło mnie wdzięczności za dar życia, wiary, przyjaciół, rodziny, dzieciaków które uczę. Doceniłam na nowo ciszę klauzury i możliwość dłuższego skupienia się na Słowie Bożym. Kocham je czytać. Doświadczam w nim obecności żywego Jezusa. Pandemia uświadomiła mi jak ważna w życiu zakonnym jest wspólnota. Moje siostry uczyły i uczą mnie wychodzenia z skorupki własnego ja, szkolenia umiejętności słuchania, dawania prawa innym do słabości.

Odkryłam ponownie jak kruche jest życie. Jak cenna jest wiara. Zrozumiałam, że dar Jezusa w duszy, świadomość tego daru czyni mnie miliarderką duchową. W jednej chwili posiadając wiele mogę nie mieć nic, jednak posiadając Boga mam wszystko. Mam wieczność.

Wchodząc w głąb swej duszy, uczuć, pragnień, potrzeb uświadomiłam sobie czym  się karmię, czym rozwijam, czym żyję.

Trudne, zdalne nauczanie bo pozbawione relacji osobowej z uczniem, którą sobie bardzo cenię, nauczyło mnie jak ważna dla większości moich dzieci jest wiara, modlitwa, Bóg. Dużo się od nich nauczyłam. Pokory, radości duchowej, twórczości. Chciałam bardzo podziękować rodzicom za współpracę, dobre słowo, wyrozumiałość.

Czas pandemii nadal trwa. Walczę o to by dostrzegać w nim szanse na rozwój siebie, wiary, relacji nie tylko we wspólnocie ale i z sobą, przyjaciółmi, dziećmi siedzącymi za ekranem komputera. Pomimo trudu, zagrożenia chciałabym aby ten czas był czasem łaski, radości z rzeczy małych, tęsknoty za niebem.

s. Łucja

,, … a z nich najważniejsza jest miłość”

Dziś myślałam o powołaniu, nie tylko swoim ale i osób które prosiły mnie o modlitwę. Czym jest powołanie? Dlaczego warto je odkryć i realizować? Dużo by pisać. Głównym powołaniem każdego chrześcijanina jest powołanie do miłości. Realizujemy je na różnych drogach. Każdy z nas musi odkryć tą którą proponuje mu Bóg.

Powołanie jest jedną z najlepszych dróg którą ofiaruje nam Pan. Każdy odkrywa swoją na której może przyjmować i dawać miłość. Był taki czas w kościele, gdzie mówiło się tylko o powołaniu do kapłaństwa i życia zakonnego. Dzięki Bogu kościół zaczął nauczać jak istotną rolę w chrześcijaństwie ma również powołanie do życia małżeńskiego.

Wsłuchując się w głosy osób które dzwonią, proszą o modlitwę, dostrzegam jak bardzo ważne to powołanie. Ucząc ponad dziesięć lat w szkole dostrzegam jak wielki jest kryzys rodziny. Myślę, że w dzisiejszym świecie trudno być ,,chrześcijańską Mamą” a tym samym Żoną jak i ,,chrześcijańskim Mężem i Tatą”. Powołanie do przyjmowania miłości od Boga jako Kobieta, Żona, Mama. Powołanie do przyjmowania miłości od Boga jako Mężczyzna, Mąż, Tata jest pierwszym w tym aby móc ową otrzymaną miłość dawać w darmowy sposób najbliższym.

Dostrzec w swojej Żonie, Mężu, Dzieciach dar od Boga. Dostrzec zdolność do dawania wsparcia, siły w tym co trudne. Dostrzec zdolność do bycia wiernym wśród niepowodzeń, chorób, strat i zranień.

Dostrzec możliwość kochania aż na wieczność w zdrowiu i chorobie, sukcesie i porażce. Dostrzec możliwość troski o zbawienie osób najbliższych. Modlicie się o to?

Dlaczego o tym piszę ? Myślę, że to  moje zadanie. Modlitwa za rodziny, małżeństwa dzieci które uczę, modlitwa o zdrowe przepełnione miłością domy, troska o dusze tych których powierzył mi Bóg. Wierzcie mi nie ma nic piękniejszego od usłyszenia od malucha w przedszkolu ,,siostro moja mama zrobiła dziś Tacie sernika na urodziny” , ,, a ja modliłam się z rodzicami na różańcu” ,,mój Tata przytulił mnie na dobranoc” i nie ma nic tragiczniejszego jak ,,łzy pięciolatki ze słowami na ustach,, siostro mój Tata już nie mieszka z Mamusią” ,, mój Tata nie miał czasu przywieść mnie do przedszkola” ,,moja Mama tylko krzyczy ‘’ ,,a ja nie chcę wracać do domu”.

Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do miłości Boga, siebie i bliźnich. Umiejętność kochania rozwijamy na różnych drogach. Ważne by w życiu zakonnym, kapłaństwie, małżeństwie nie zapominać,że głównym naszym powołaniem jest Miłość.

Zrób dziś żonie herbatę gdy wróci z pracy, upiecz ulubione ciasto dla męża, zapytaj dziecko czy daje radę w zdalnym nauczaniu, uśmiechnij się do brata, siostry przy stole, posiedź dziś z Jezusem dłużej na adoracji, uciesz się z sukcesu siostry we wspólnocie, pomódl się o niebo dla tych których kochasz.

s. Łucja

Modlitwa uczuć

Przynoszę Ci dziś Boże
moją
radość,
zadowolenie,
fascynację,
podekscytowanie,
pogodę ducha,
nadzieję,
pokój,
po spotkaniu z Tobą  Twoim Słowie i Eucharystii

Przynoszę Ci dziś Boże moją
ufność,
poczucie akceptacji
po spotkaniu z przyjaciółmi w rozmowie telefonicznej

Przynoszę Ci  dziś Boże moje
zadowolenie
po przeczytaniu prac dzieci w zdalnym nauczaniu

Przynoszę Ci dziś Boże
smutek,
przygnębienie,
troskę,
lęk
obawę
z powodu trudnych wiadomości i niepewności jutra

Przynoszę Ci dziś Boże moją
tęsknotę
za Tobą w Twoim Słowie
przyjaciółmi
dziećmi w szkole
najbliższymi

Przynoszę Ci  dziś Boże moją
agresję
gniew
ból
niechęć
przerażenie
smutek
z powodu ran zadawanych niewinnym

Przynoszę Ci dziś Boże moją
wdzięczność
za dar wiary i Ciebie obecnego we mnie
za zdrowie jako takie
za chleb na stole
za ukochanych przyjaciół
za moje siostry dobre
za kwiaty bzu za oknem
za spotkanych ludzi na ulicy
za ciszę kaplicy
za Twoją troskę o mnie
Amen

Dom

,,W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce”. (J 14, 2)

Dom to nie tylko budynek, ale przede wszystkim relacje między mieszkającymi tam osobami. Jezus we wczorajszej Ewangelii mówi nam o domu, który każdy wierzący posiada w wieczności. Wieczność zaczyna się już dziś, gdy wchodzimy w relacje miłości i przyjaźni z Bogiem. Domem dla każdego chrześcijanina będzie zatem więź przyjaźni z Jezusem. Każdy jest do niej osobiście zaproszony.

Można żyć w domu, ale w nim nie zamieszkiwać. Wstawać rano, wychodzić do pracy, wracać, jeść obiad czy kolację, sprzątać, spać i tak wciąż od nowa każdego dnia. Można żyć w domu i być obcym dla swej żony, dla swego męża i dla swych dzieci. Przyzwyczaić się do ich zewnętrznych czynności, a nawet do ich istnienia, obecności. Można żyć z żoną w jednym domu i nie znać jej serca, jej pragnień, tęsknot, emocji i na odwrót – można mieszkać z mężem pod jednym dachem i być zamkniętym na jego potrzeby i uczucia. Można mieć swój dom, a nie znać serc swych dzieci, ich trudnych odczuć, marzeń, problemów w szkole, na uczelni, w pracy. Można żyć z kimś pod jednym dachem i nie tworzyć z nim relacji miłości. Można być bezdomnym we własnym domu.

Podobnie jest w Kościele. Można przychodzić co niedzielę na mszę świętą, modlić się na różańcu, odmawiać brewiarz, a nie znać Jezusa, nie mieć z Nim relacji, nie słuchać Go. Można się również do Niego przyzwyczaić. Straszne, ale prawdziwe. Wchodzić do kościoła i wychodzić bez poznania Boga. Bo tak trzeba, bo tak robią inni, bo tak zawsze było. Miłość rozwija się w relacjach, w zaangażowanym uczestnictwie w Eucharystii, w słuchaniu Słowa Pana, w przygotowaniu do spotkania z Nim, w osobistej modlitwie, w ciągłym powstawaniu z grzechu, w ciągłej walce o wierność Bogu, najbliższym i swoim wartościom.

Miłość rozwija się w relacjach między przyjaciółmi, małżonkami , dziećmi i rodzicami przede wszystkim wtedy, gdy słuchamy siebie wzajemnie, gdy poświęcamy sobie czas, gdy przyjmujemy naszych bliskich z ich słabościami, gdy pozwalamy sobie i im na bycie sobą – z tym, co w nas piękne, ale także z tym, co trudne, gdy walczymy z troską o nasze zbawienie.

Zawalczmy o nasz dom i o nasze relacje miłości z Bogiem i z tymi, których kochamy.

                                      s. Łucja

Sens

Dziś był piękny dzień. Pełen pracy, modlitwy, pracy, modlitwy i krótkiego spaceru nad morzem. Pomimo zmęczenia, siedzenia prawie cały dzień przy zdalnym nauczaniu czuje głęboką radość. Nie wydarzyło się nic szczególnego. Rano za oknem zaświeciło słońce, pomodliłam się jutrznią i poranną medytacją, włączyłam komputer i zaczęłam sprawdzać pocztę i dziennik elektroniczny. Wielka radość zagościła we mnie gdy otworzyłam emalie. Było mnóstwo dobrze odrobionych zadań, twórczych prac, które skończyłam sprawdzać z przerwami około 20 stej. Dzieci nagrały mi filmiki jak się modlą, malują, śpiewają, przesłały piękne prace o Janie Pawle II. Pomimo zmęczenia oczu od klikania w komputer czuję się szczęśliwa. Taka radość z tego, że ktoś chce poznawać Boga, być przy Nim i czuć się kochanym.

Szczęście ukryte jest w małych rzeczach. W uśmiechu dziecka ukrytym w wiadomości smsa, słuchaniu Pana w ukochanej Biblii, telefonie przyjaciół późnym wieczorem, spacerze z siostrami brzegami morza, najdroższej hostii przyjętej do serca, wierności w miłości tym których się kocha.

Życie jest piękne pomimo trudu i zmęczenia. Ważne by odkryć w nim Tego co nadaje sens wszystkim naszym wysiłkom, relacjom, pracy.

Pobiegnę jeszcze do kaplicy podziękować Mu za wszystko.

              s. Łucja

Kochana


«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec.

Czytając tekst jutrzejszej Ewangelii, odkryłam w jednym z komentarzy biblijnych, że dawniej pasterz chcąc ochronić owce przed złodziejami i rozbójnikami kładł się wzdłuż pastwiska od kamienia do kamienia, pilnując aby nikt z obcych nie wdarł się do stada. Tym samym stawał się bramą, którą trzeba było przekroczyć chcąc spotkać się z owcami.

Pomyślałam sobie jak wielkim bogactwem musiała być każda owca dla pasterza, skoro tak o nią się troszczył i o nią walczył. Jakże musiała być cenna, wartościowa, jedyna. Owcą jestem ja, pasterzem jest Jezus. Jestem Jego bogactwem i miłością. Uradowało mnie to bardzo dzisiejszego wieczoru. Doświadczenie bycia kochaną, doświadczenie bycia chronioną.

Jeśli kogoś miłujecie w swym życiu, dobrze wiecie jakie to uczucie być dla kogoś darem, być dla kogoś skarbem. Strzeżcie tej miłości. Walczcie o nią, dbajcie, chrońcie przed złem. Niech osoby przez was kochane czują każdego dnia, że są dla was ważne, wartościowe, najdroższe . Może warto jutro powiedzieć żonie, czy mężowi kocham cię, posłuchać dzieci, obejrzeć z nimi film ,  pograć w gry. Może warto pogadać z bliskimi we wspólnocie, zadzwonić do przyjaciela czy rodziców.

Jesteś bogactwem Boga, odkupionym Jego najdroższą krwią. Kocha Cię i pragnie mieć blisko swego serca. Życzę Ci doświadczenia Jego miłości oraz doświadczenia bycia kochanym przez najbliższych.

s. Łucja