Niebo

Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy…

Kontemplując dziś Jezusa w Ewangelii, dostrzegamy Jego pełen pasji wybór drogi do Jerozolimy. Rozmawia o tym wyborze z przyjaciółmi.

          Pragnienie pójścia drogą miłości w Jezusie jest radykalne i pełne pasji. Nie idzie na  skróty, z ociąganiem , wręcz w niektórych Ewangeliach czytamy, że wyprzedza uczniów zmierzając do wybranego celu.

          Jerozolimą do której zmierza Jezus jest pragnienie dokonania naszego odkupienia, wyzwolenia z grzechu, niebo. Wpatrując się dziś w pasję miłości Pana, warto zapytać siebie czy moja droga wiary jest pełna pasji miłości, radykalizmu jak  droga Jezusa.  Czy ją kocham, czy prowadzi do zbawienia.

          Jeśli jesteś w związku małżeńskim warto zapytać siebie, jak wygląda moja miłość do żony, męża, dzieci? Kiedy powiedziałem najbliższej osobie, że ją kocham? Czy dbam o wierność, czułość, wspólnie spędzony czas, rozwiązuje konflikty, rozmawiam, wyrażam swe uczucia, dbam o zaspakajanie potrzeb najbliższych. Czy kocham moją rodzinę, osobę którą wybrałem, którą powierzył mi  Bóg? Czy potrafię upiec ulubiony sernik mężowi ot tak po prostu bo lubi, czy zabiorę moją  żonę  do kina bo grają jej ulubiony film romantyczny, czy zagram z dziećmi w planszówki, piłkę, chociaż jestem bardzo zmęczony?

Jeśli jestem siostrą czy kocham moje modlitwy, wspólnotę, milczenie, charyzmat, jak o nie dbam, troszczę się, rozwijam, czy wskazuje moim najbliższym z którymi jestem na cel do którego zmierzam czyli niebo.

          Nasza droga do nieba to droga radykalnej miłości. Cel jest wart  jej podjęcia. Pomimo trudu i bólu jakie niesie ze sobą prawdziwa miłość watro tą drogą kroczyć. Tylko ona jest prawdziwa, sprawdzona, pewna. Nie jesteśmy na niej sami. Jeśli kroczymy  tą drogą jest z nami Pan. On umacnia nas gdy cierpimy, pomaga unieść ból, uczy przebaczenia i pokonywania słabości. On uczy kochać dojrzale i na  wieczność.

s. Łucja

 

Niezwykły wrzesień

Wielkimi krokami zbliża się wrzesień. W tym roku będzie trochę inny niż wszystkie ,,wrześnie” w moim życiu. Trwa już przygotowanie do pierwszej komunii moich duchowych dzieciaków.

Bardzo lubię ten czas przygotowań. Wpatrując się w dusze dzieci, uczę się od nich pragnienia Boga w małej hostii, modlitwy, prostej miłości.

Serce małych chrześcijan jest pełne czystych pragnień, można powiedzieć po dorosłemu naiwnych a dla mnie bardzo szczerych i Bożych.

Inwestując swój czas, cierpliwość, miłość w przygotowanie dzieci wierzę mocno i proszę Jezusa aby zatroszczył się o wzrost wiary w tych małych skarbach Kościoła. Wiem, nie wszystko zależy od Niego. Dając wolność człowiekowi, daje mu wybór rozwoju przyjaźni i miłości z Nim aż na wieczność. Małe ziarenko miłości i wiary do Boga zasiane na chrzcie potrzebuje, rozwoju przez modlitwę, uczestnictwo w sakramentach, czytanie Biblii. Tak szybko można tę przyjaźń stracić, zapomnieć, zdeptać. Dlatego ważna jest troska o dar więzi z Bogiem który dziecko otrzyma i pogłębia na nowo w sakramencie Eucharystii. Troska rodziców, bliskich o ten najcenniejszy z darów, relacje miłości z Jezusem jest bezcenna. Dziecko naśladuje tych których kocha, którzy są dla niego najbliżsi. Wiara rodzi się i rozwija przez doświadczenie modlitwy nie tylko osobistej ale przede wszystkim wspólnotowej, rodzinnej. Co może dać rodzic cenniejszego swemu dziecku niż wiarę w miłość Boga, Jego wsparcie, siłę, obecność. Co możesz mu dać cenniejszego niż wieczność?

Proszę Was o modlitwę za moje tegoroczne i nie tylko dzieciaki komunijne. Na zdjęciu moja bratanica Daria która w tym roku przyjęła po raz pierwszy Jezusa do serca.

s. Łucja

Rozwój

„Pójdźcie za Mną, a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi”. I oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

Pójdźcie za Mną, mówi Jezus. Wsłuchując się dziś na medytacji w słowa Jezusa, pomyślałam, w jaki  sposób w życiu duchowym  można iść za Panem: z pasją, z ociąganiem, z ,,pośpiechem duchowej radości”, z ciągłym wewnętrznym zrzędzeniem i narzekaniem, lenistwem. Oczywiście może nastąpić też  regres w powołaniu. Co więc decyduje o wewnętrznym ,,ruchu” rozwoju w życiu duchowym, w owym ,,pójściu” które ma dynamizm ,,stawania się”, bycia bliżej Pana.

Jezus mówi do Szymona i Piotra, że jeśli pójdą za Nim, uczyni ich rybakami ludzi. Łowić ludzi dla Pana można tylko przez miłość. To sztuka której uczymy się przez całe życie.

Sztuka kochania, polegająca na doświadczeniu miłości Boga, rozwoju tej miłości każdego dnia wpływa na dynamizm życia duchowego.

 Pytanie jak idę za Jezusem, może brzmieć, jak kocham Jezusa dziś? Czy moja miłość się rozwija, czy jest w niej pasja, wewnętrzna radość, rozwój czy regres. To samo oczywiście dotyczy miłości bliźniego.

Spotkałam na wakacjach wielu ludzi. Dużo z nich mówiło o swych osiągnięciach, wiedzy, rozwoju, zdobytych stopniach doktoranckich, władzy, sukcesie, pieniądzu. Dziś na modlitwie pomyślałam, że w  ,,wyścigu szczurów” który dotyka  nawet ludzi kościoła nie ma nic wspólnego z  myśleniem Jezusa. On w niebie nie zapyta nas o stopnie naukowe, o władze i pozycje w firmie, On zapyta o stan serca, jak kochałeś? Do nieba weźmiesz tylko swoje serce. Więc warto już dziś zawalczyć o jego stan. Jeśli nawet posiadasz dużą  wiedzę, czy dobry stan konta to wykorzystaj to by móc więcej kochać.

Miarą wielkości człowieka jest ,,miara” jego serca. Sztukę kochania, pójścia w miłości za Panem w tym za drugim człowiekiem można rozpocząć już dziś.

s. Łucja

Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego..

Trwają wakacje, czas odpoczynku i nabierania sił do pracy.

W rozwoju życia duchowego bardzo ważna jest troska nie tylko o duszę ale i o ciało. Człowiek wypoczęty dobrze pracuje, buduje dojrzałe oparte na miłości relacje, do siebie, bliźniego i Boga.

Jeśli chodzi o mnie, prawda jest taka, że ciągle uczę się  słuchać siebie, swojego ciała, emocji, myśli i swoich potrzeb. Coraz częściej traktuję się poważnie i z szacunkiem. To procentuje w każdej minucie mojego bycia z innymi a również z samą sobą.

Jakiś czas temu szkoda  mi  było   czasu na krótki, nawet 15 min  wypoczynek. Przecież tyle można zrobić w trakcie.
?modlić się
?sprzątać
?zadzwonić
?przygotować lekcje
?cokolwiek 🙂

Dużo musiałam się uczyć i uczę nadal by męczący głos w głowie ,,musisz być wydajna” nie zajmował pierwszeństwa w moim życiu.

Miłość do samego siebie o której mówi Bóg w najważniejszym przykazaniu chrześcijańskim obejmuje również miłość do swojego ciała które warto słuchać gdy mówi ,,stop” odpocznij, już nie daję rady.

Życzę każdemu  z Was mądrej miłości do siebie nie tylko w dniach wakacyjnych ale również w ciągu całego roku. Pozdrawiam serdecznie z pięknego Podkarpacia, mojego rodzinnego domu.

s. Łucja