blog.deon.pl
Dziękuje Ci Boże za doświadczenie piękna w śpiewie ptaków w dzisiejszy poranek
Dziękuje Ci Boże za smak ciszy, kojący rozkrzyczane serce po ciężkim tygodniu
Dziękuje Ci Boże za doświadczenie Ciebie w małej hostii w pobliskim kościele
Dziękuje Ci Boże za miłość w uśmiechu siostry schodzącej po schodach
Dziękuje Ci Boże za smak kawy i bycie z sobą ot tak po prostu gdy wcale nie trzeba
Dziękuje Ci Boże za radość pełną z bycia z Tobą bez słów, w Twoim Słowie i drugim Człowieku
Dziękuje Ci Boże, że Jesteś, to wszystko zmienia
s. Łucja
Tyle o Niej napisanych książek, artykułów i tekstów. Tyle ułożonych modlitw, namalowanych obrazów, wybudowanych sanktuariów. Cóż uczyniła, czym zasłużyła na hołdy i cześć.
Osobiście lubię modlić się do Maryi jak do Mamy, uczuciami które noszę w sercu, zranieniami, pragnieniami. Jest dla mnie kimś bliskim, komu powierzam swe tajemnice, troski, losy swoje i osób kochanych. Lubię z Nią być. Jest mi bliska w przeżywaniu kobiecości, pięknie, duchowej sile i delikatności, walce o miłość, prawdę i Boga.
,,Żyła zwyczajnie jak my” śpiewamy w jednej z pieśni, miała podobne troski, cierpienia i radości. Wyróżniało Ją jedno, wszystko przeżywała z Bogiem.
Jezus sprawił, że jej życie było,, przedziwne” wśród szarzyzny codzienności. On był Jej radością w smutkach, pocieszeniem w strapieniach, On był sensem trudów poranków i nieprzespanych nocy, On był siłą w cierpieniu, celem do którego zmierzała.
W małym Nazarecie, mieścinie zapomnianej prze wielu, Maryja była szczęśliwa, bo czuła się kochana i kochała.
Tylu ludzi, posiada dziś materialnie więcej rzeczy niż Ona, dobre układy, pieniądz, władzę, stanowisko, tytuły i nadal tęsknią, nadal biegną, nadal szukają. Nie ,,znają” szczęścia i miłości.
Maryjo uboga sercem naucz nas, że miłość jest darem, który otrzymujemy od Boga
Mamo piorąca pieluchy w zaciszu Nazaretu módl się za nami.
s. Łucja
Dzień jak co dzień. Obudził mnie śpiew ptaków za oknem. Piękna melodia, która zaprowadziła mnie do kaplicy. Potem modlitwy z Nim, dobra kawa na wzmocnienie, śniadanie i lekcje z moimi duchowymi Dziećmi. Lubię z Nimi być. Uczą mnie rozwijania w sobie miłości, wdzięczność i pasji poznawania.
Po spędzonych godzinach w szkole, jem z siostrami obiad, jest rekreacja i dużo uśmiechu. Po obiedzie zakupy, długie kolejki wśród zabieganych ludzi w markecie. Wracając samochodem spostrzegam przepiękne drzewa, otulone kwiatami, rozkwitnięte krokusy przy chodniku bloku. Nagle słyszę głos dziecka przy domu,, Niech żyje Jezus w duszach naszych siostro” woła mój ośmiolatek. Robi mi się ciepło na sercu, ,,teraz i w wieczności” odpowiadam czule.
Po zakupach wchodzę do kaplicy, jest cisza. Kocham ją w zakonie. Pozwala mi usłyszeć nie tylko Jezusa ale i siebie. Siadam przy Nim. Opowiadam Mu o moich Przyjaciołach, dzieciach w szkole, o jednym chłopcu który zaczął kochać Boga, o rozkrzyczanej Pani w telefonie, smutnych oczach sprzedawczyni w sklepie. Po modlitwie biegnę na próbę z dziećmi przygotowującymi się do pierwszej komunii świętej.
Potem msza, na która czekam od rana, spotkanie najważniejsze z wszystkich spotkań w ciągu dnia. Kolacja, modlitwy i wieczorny spacer.
Dzień jak co dzień a tak inny jak wszystkie. Tyle piękna w szarych szczegółach codzienności.
s. Łucja