A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało
Dziś mija kolejny dzień w którym przeżywamy Zmartwychwstanie Jezusa. Będąc w drodze podobnie jak uczniowie z Emaus, być może borykamy się z brakiem doświadczenia Jego obecności w naszym życiu. Smutek, rozczarowanie ludźmi, osamotnienie, zmęczenie, zdrada, jakże często te uczucia podobnie jak u uczniów dominują w naszych sercach. Uciekamy od siebie, od tego co nas przerasta, przygniata.
Może podobnie jak Kleofas i jego towarzysz mówimy ,,a myśmy się spodziewali” , że Bóg ma moc pokonać wojnę, lęki, zniszczyć przeciwników, dać dobrą pracę, przywrócić zdrowie, naprawić małżeństwo.
Jezus działa jednak zupełnie inaczej.
Doświadczenie tych trudnych chociaż pięknych dla mnie w tym roku Świąt mówi mi, że On jest. Jego obecność w Słowie, ciszy Eucharystii i nocnej adoracji daje siły by przeżyć kolejny dzień. W swych ,,otwartych ranach sakramentów” leczy nie zagojone rany. Dodaje siły, wzmacnia i prowadzi. Jego Słowo uczy patrzeć na siebie z miłością i dobrocią bo właśnie On tak patrzy i kocha.
Jezus jest. To wystarczy.
s. Łucja