Kontemplując Maryję w Ewangelii, można zadziwić się Jej Adwentem, nie był łatwy, przyjemny jak ,,ciepłe światełka lampionów w kościele. Był trudny.
Pierwsze dni oczekiwania na Jezusa spędza u Elżbiety. Wszyscy w rodzinie myślą o Janie, cudzie jego narodzin. Maryja wraz z Jezusem była w ukryciu, bez Józefa i najbliższych.
Wracając do Nazaretu od Elżbiety wiedziała, że będzie odrzucona, wyśmiana, ,,panna z dzieckiem” i widocznym już brzuchem . Lud w Nazarecie nie był zbytnio litościwy dla kobiety w ciąży przed ślubem. Do tego Józef, nie wyjaśniona przed nim tajemnica poczęcia, trud przeżywania tajemnicy.
Zewnętrzne okoliczności przeżywania oczekiwania na narodziny Syna nie były dla Niej zbyt łaskawe. Jednak była szczęśliwa i pełna łaski. Co dawało jej poczucie bycia na miejscu, Kto napełniał jej rzeczywistość ubogiego domu w Nazarecie pokojem i czułością?
To był On, poczęty w jej łonie Bóg. Z Nim, z Jezusem przeżywała każdą chwilę, radości i smutki, On nadawał sens rzeczywistości, był Jej radością, miłością i pokojem, zewnętrznie osamotniona, wewnętrznie napełniona obecnością.
Dzisiejsza niedziela Adwentu uczy nas, że nigdy nie jesteśmy sami. On Emmanuel przyszedł po to by dać nam poczucie bliskości samego Boga. Cokolwiek nas w życiu spotka On jest i nas poprowadzi, tak jak poprowadził Maryję w Nazarecie w dalekiej drodze do Betlejem i szalonej ucieczce do Egiptu.
Otwórz się na Jego miłość. On na Ciebie czeka, On jest i bardzo Cię kocha.
s. Łucja