Tyle o Niej napisanych książek, artykułów i tekstów. Tyle ułożonych modlitw, namalowanych obrazów, wybudowanych sanktuariów. Cóż uczyniła, czym zasłużyła na hołdy i cześć.
Osobiście lubię modlić się do Maryi jak do Mamy, uczuciami które noszę w sercu, zranieniami, pragnieniami. Jest dla mnie kimś bliskim, komu powierzam swe tajemnice, troski, losy swoje i osób kochanych. Lubię z Nią być. Jest mi bliska w przeżywaniu kobiecości, pięknie, duchowej sile i delikatności, walce o miłość, prawdę i Boga.
,,Żyła zwyczajnie jak my” śpiewamy w jednej z pieśni, miała podobne troski, cierpienia i radości. Wyróżniało Ją jedno, wszystko przeżywała z Bogiem.
Jezus sprawił, że jej życie było,, przedziwne” wśród szarzyzny codzienności. On był Jej radością w smutkach, pocieszeniem w strapieniach, On był sensem trudów poranków i nieprzespanych nocy, On był siłą w cierpieniu, celem do którego zmierzała.
W małym Nazarecie, mieścinie zapomnianej prze wielu, Maryja była szczęśliwa, bo czuła się kochana i kochała.
Tylu ludzi, posiada dziś materialnie więcej rzeczy niż Ona, dobre układy, pieniądz, władzę, stanowisko, tytuły i nadal tęsknią, nadal biegną, nadal szukają. Nie ,,znają” szczęścia i miłości.
Maryjo uboga sercem naucz nas, że miłość jest darem, który otrzymujemy od Boga
Mamo piorąca pieluchy w zaciszu Nazaretu módl się za nami.
s. Łucja
obraz z Pinterest