Kobieca Mądrość

Panny mądre i głupie

Każdy z nas może być jedną z nich. Słowo Boże o pannach mądrych i głupich zatrzymało mnie na źródle mądrości owych pięciu Kobiet jak i jej braku u ich towarzyszek.

          Kontemplując Słowo Pana pomyślałam, że mądrością pięciu Panien było dobre poznanie siebie. One wiedziały Kim są, znały swoje dobre, mocne strony jak i słabe. Wiedziały, że są zdolne do początkowego zaangażowania w pokonywanie drogi wiary i miłości ale i były świadome, że są zdolne zasnąć, ustać w drodze, przewidują i myślą. Wzięły ze sobą w drogę lampy (czyli siebie) jak i oliwę Ducha miłości. Może były na początku drogi ciut wyśmiane przez panny nierozsądne, po co się trudzić z oliwą, łatwiej bez dźwigania, byle szybciej…kto wie?

W owych mądrych pannach zachwyca mnie rozeznawanie, tak one wiedzą jaki jest ich cel drogi, gdzie zmierzają, kogo chcą spotkać. Nie dyskutują z głupotą pozostałych kobiet, wybierają co  służy celowi podróży, spotkaniu z Ukochanym.

Każdy z nas przez chrzest jest w podróży wiary i miłości. Jej celem jest spotkanie z Jezusem. Warto postawić sobie pytanie, co codziennie zabieram w drogę? Co służy memu życiu duchowemu a co mu szkodzi? Czy kieruje się duchem rozeznawania (mój codzienny rachunek sumienia)? Jaka jest jakość mojej modlitwy, życia Słowem Boga? Na ile patrzę na innych, skupiam się na małych rzeczach zapominając o najważniejszym spotkaniu życia, spotkaniu z Panem? No i jak ,,szybko biegnę” na drodze rozwoju wiary, czy może ,,pełznę lub stoję”?

Jezu bądź naszą Życiową Mądrością

 s. Łucja

 

Rytuały dla duszy

Podzielę się dziś z Wami tym, co przeżyłam w czasie rekolekcji, co pozostało w mym sercu i w duszy, o czym myślałam podczas pobytu na urlopie, gotując u mojej mamy w podkarpackiej kuchni.

Bardzo lubię gotować i piec ciasta. Lubię tworzyć coś z niczego, sprawiać frajdę ulubionymi posiłkami tym, których kocham, no i, co tu dużo mówić, samej sobie. Gotując u mamy, myślałam o „smakach duchowych”. Czy je mam? Jakie są i dlaczego? Czy są podobne do „smaków duchowych” Jezusa?

Można zaspokoić głód bułką, kebabem, hot dogiem czy innym „fast foodem”, ale raczej nie przyczyni się to do naszego zdrowia, wręcz przeciwnie – raczej na dłuższą metę zaszkodzi. Można również pochłaniać jedzenie szybko, bez smakowania, bez ucztowania z kimś bliskim, kogo się kocha. Tak samo jest w świecie duchowym: można zaspokoić głód duszy, serca, siedząc na facebooku, można przegadać z kimś kilka godzin, zaniedbując przy tym modlitwę i spotkanie z Bogiem, można wejść w świat używek. Można swój głód zaspokoić „duchowymi fast foodami”, ale na dłuższą metę to nas nie doprowadzi do duchowego rozwoju, do szczęścia i do radości, a ostatecznie  – zabije.

Dlaczego o tym piszę? Ponieważ odkrywam na nowo, jak bardzo ważne są w  dzisiejszym zabieganym świecie rytuały. Zarówno w świecie fizycznym jak i duchowym. Trzeba o nie bardzo dbać. Przecież nasz Bóg codziennie zaprasza nas na Ucztę Miłości. Jakże ważne jest, by ją smakować. Nie tylko na niej być, ale ją przeżyć, smakować przyjęcie komunii świętej, śpiew na liturgii, a także bardzo ważną w niej ciszę! Smakować modlitwę brewiarzową, zagłębiając się w jej słowa, a nie tylko ją odmówić. Mieć swoje „smaki duchowe”. Smakować słuchanie ulubionej muzyki, rozkoszować się nią, smakować pójście na spacer i podziwiać przepiękną przyrodę, smakować spotkania z przyjaciółmi, bez pośpiechu, ucieszyć się wspólnie wypitą kawą w ulubionej filiżance czy kubku. A może by tak wypić codziennie rano kubek kawy z Jezusem, dając Mu pięć minut czasu, opowiadając o planach, o ukochanych osobach, o swych troskach…

Będąc z moim Bogiem w codzienności, odkrywam na nowo, jak bardzo smakuje mi miłość zamiast obojętności, wierność  wybranym wartościom pomimo krzyku współczesnego świata o modnej niewierności, smakuje mi cisza wypełniona Bogiem wśród dni pełnych aktywności, spotkanie z przyjaciółmi, przeczytanie dobrej książki.

Mój Bóg wyostrzył mi ostatnio smaki duchowe, rozkochał poprzez kontemplację w pięknie Słowa Bożego i w zwykłej codzienności. Już nie smakują mi „fast  foody duchowe”, moja dusza tęskni każdego dnia do smakowania rytuałów, w których sycę się miłością Boga i drugiego człowieka. Życie na nowo staje się ucztą…

s. Łucja

 

Jezus . Moja wąska Droga

 

 

Stacja I

Jesteś Królem?

Jaka jest Prawda o Tobie? Jaka jest Prawda o mnie?

,,Mówisz od siebie czy tez inni powiedzieli ci o mnie?”

Czyich słów słucham, czyje słowa kształtują moją tożsamość?

Słowa Jezusa czy słowa ludzkie?

PRAWDA

Jestem Córką Boga, Piękną, Odkupioną Jego Najdroższą Krwią.

Jestem Dzieckiem Króla.

Jezu spraw bym o tym pamiętała gdy przyjdą trudne doświadczenia krytyki, oszczerstw czy kłamstw.

 

Stacja II

Przyjąć krzyż. Przyjąć go z czułością jak Ty przyjąłeś ciężkie drzewo krzyża.

Przytulić siebie, swe  życie, podnieść codziennie z wiarą ku niebu,

wierząc, że jest Jedyne, wyjątkowe, że  Jest  darem….

Jezu  naucz mnie nieść swe niepowtarzalne życie wraz z Tobą każdego dnia

 

Stacja III

Twe rany dotknęły kamieni. Ból. Może tak boli Twe zranione serce mój opór na Twą bezgraniczną miłość.

Tylko dotyk Twych Najświętszych ran i krwi może przemienić brud mych upadków, gnijących ran.

Jezu dotknij moich ran w Eucharystii i Twoim Słowie

 

Stacja IV

Wolałaby cierpieć za Ciebie tak jak każda dobra Matka

Cierpi wraz z Tobą, jest tuż tuż….

Dajesz mi Mamę na dni opuszczenia, samotności, bólu, dobrze wierz jak mi jest potrzebna…

Jezu dziękuje….

 

Stacja V

Gdzie ci wszyscy uzdrowieni, nakarmieni, przyjaciele…..

Jesteś osamotniony

W tej stacji dotykasz ran  osamotnienia, zdrad, opuszczenia wielu osób

Żon, małżonków, kapłanów, zakonników, Przyjaciół…

Jezu dotknij serc połamanych przez różne ,,odejścia”

 

Stacja VI

Dała Ci tylko ,,pić” ale z Miłością

Czasem wystarczy zwykły uśmiech, dobre słowo, wsparcie by Komuś uratować Życie

Jezu naucz kochać małymi gestami…

 

Stacja VII

Rozdrapane rany.

Kolejny upadek otworzył zranienia, kolejne przykre słowo, krytyka, obmowa…

Kolejne uderzenie jak kolejny cios niszczy wartość Człowieka

Przytulasz czule rany ciała Sobą mówiąc ,,wystarczy Ci mojej łaski”

Jezu naucz czerpać poczucie bycia wartościowym Człowiekiem z Twego spojrzenia z krzyża

 

Stacja VIII

Płacz bezsilności.

Zmiana zachowania, nawrócenie serca, rodzi się z wolności

Jezu naucz ,,nie biadolić”  na swój los, naucz wierzyć, że zawsze jest wybór wolnej miłości

 

Stacja IX

Może żołnierze bali się, że umrzesz za wcześnie?

Może Ty sam już na nic w tym upadku nie miałeś sił?

Brak nadziei…

Jezu naucz mnie, że w chwilach trudnych jest nadzieja na podniesienie się wzwyż , daj wiarę, że dodasz sił i będziesz blisko…

 

Stacja X

Obdarcie

Z dobrego imienia

Podziwu

Pochwał

Wyśmiany i wyszydzony

Mój Bóg

Jakże Piękny

Nagi

Prawdziwy

Człowiek

Jezu naucz mnie współczuć Tym co obdzierają z dobrego imienia

 

Stacja XI

Gwoździe Słów wbijanych wolno z bólem

Przeszywające ciało i serce

Słowa

Obmów, plotek, oszczerstw i kłamstw

Bolą czasem bardziej niż gwoździe z krzyża

Jezu bądź Słowem we mnie…

 

Stacja XII

Wykonało się.

Wykonać wszystko z miłością każdego dnia tak jak Ty chcesz we mnie, przez mnie, ze mną…

Tak by pod koniec życia, powiedzieć, Tak moje Życie miało Sens.

Wykonało się w Nim wszystko.

Jezu bądź moim Życiem…

 

Stacja XIII

Przytuliła Cię tak jak wtedy w Betlejem.

Czekała na Zmartwychwstanie.

Mamo bądź przy mnie pod moim krzyżem Życia

 

Stacja XIV

Jaka jest Twoja najpiękniejsza modlitwa, zapytała kiedyś mała dziewczynka.

Słowo ,,Jezus” odpowiedziałam.

W tym Słowie kryje się Wszystko

W tym Słowie jest Moje Zmartwychwstanie

Jezus….

 

Z Dnia skupienia

s. Łucja

 

 

Głębia Miłości

 

Zawsze  gdy jestem nad morzem, lubię patrzeć na bezkres fal.

Miłość Boga jest jak  bezkres morza. Zanurzyć się w NIEJ  i trwać.

Kontemplacja prowadzi do trwania w uwielbieniu, do trwania w Nim, w Jego Miłości.

s. Łucja

Garncarz

 

 

Bardzo lubię obraz Boga Garncarza o którym jest mowa w Księdze Jeremiasza.

,,Zstąpiłem więc do domu garncarza, on zaś pracował właśnie przy kole. Jeżeli naczynie, które wyrabiał, uległo zniekształceniu, jak to się zdarza z gliną w ręku garncarza, robił z niego inne naczynie, według tego, co wydawało się słuszne garncarzowi.”

Relacja Garncarza z gliną jest bardzo bliska. Wyobraź sobie, że ową gliną w rękach Garncarza jesteś Ty a owym Garncarzem jest Bóg.

Bóg bierze do rąk glinę, czyli całego, całą Ciebie z wszystkim co w Tobie, z tym co piękne ale i brudne, popękane, poranione. Dotyka delikatnie. Może bierze w swe ręce Twoje rany, bolesne doświadczenia, relacje, to co sprawiło, że uległeś, uległaś zniekształceniu. Tworzy z cierpliwością i pasją Cię na Nowo.

Gdzie dokonuje się owy proces tworzenia?

W moim życiu na modlitwie Słowem, Eucharystii , Spowiedzi i relacjach z Przyjaciółmi. Mój Stwórca Bóg Garncarz leczy  serce i całą osobowość z błota trudnych doświadczeń, obmów, zranień….. Dotyka czule w swoim Słowie niczym Garncarz dotyka gliny. Proces łączenia połamanych kawałków długo trwa.

W kontemplacji spójrz na Boga jako artystę, który zna się na swej pracy. Jego dzieło mówi o Nim. Patrzy na nie z dumą, radością i miłością.

Wyobraź sobie, że Bóg patrzy tak na Ciebie. W każdej modlitwie na którą przychodzisz z zranionym sercem, w sakramentach On patrzy z miłością i mocą swego Ducha chce stwarzać Cię na nowo.  To od Ciebie zależy czy na to pozwolisz.

Pomyśl, jest Ktoś Kto lubi na Ciebie patrzeć.

s. Łucja