Dwa pieniążki

 

Jezus spojrzał….. Widzi serce Wdowy bogate w oddanie, ofiarność, hojność. ..

Przyniosła Mu Wszystko bo samą Siebie, uczucia, pragnienia, potrzeby, tęsknoty…  Podeszła cichutko z boku, by jej nikt nie widział, ukradkiem wrzucając ofiarę do skarbony.

Może Wartość Jej Osoby w owym dniu była jak owe dwa pieniążki ofiarowane w Świątyni, w porównaniu do innych zewnętrznie małe ,,nic” niewiele. Dla Boga Wszystko.

Bywają Dni, że przynosimy na modlitwę Bogu, siebie rozbitych, pełnych osamotnienia, lęku, zmęczenia, troski, jak owa wdowa z dzisiejszej Ewangelii. Nie mamy nic, prócz obecności i trwania przy Nim. Dla Boga jesteśmy wtedy Kimś Najdroższym i Najcenniejszym.

Oddając Mu owe dwa pieniążki, czyli całych siebie, otrzymujemy w zamian Jezusa  czyli WSZYSTKO.

s. Łucja

zdjęcie z strony Katolicki Kościół Narodowy

Świątynia

 

 

 

Świątynia jest tu. Gdy pije rano kawę z Nim na rozpoczęcie dnia. W ciszy porannych modlitw gdy wsłuchuje się w Jego Słowo z niedomaganiem mego ciała. W ponurym listopadzie, gdy pijąc herbatę w swoim ulubionym kubku, otulam się przytulnym kocem.

          Świątynia jest w relacji między mną a Jezusem. W ciszy serca i w ciszy pokoju, hałasie dzieci w szkole jak i w hałasie moich myśli i uczuć. Jest. Ja w Nim a On we mnie. Obecność. Czuła, bez oceniania, przyjmująca. Lubię w Niej być…

s. Łucja

Szczęście…

Listopad. Za oknem zimno, wietrznie i deszczowo. Pomimo wszystko, jesień to moja ukochana pora roku. Lubię siedzieć w chłodne dni z kubkiem herbaty z cytryną i czytać wieczorami dobre książki, lubię chodzić na jesienne spacery i siedzieć przy Nim sam na sam, w kaplicy, po długim dniu bieganiny.

Właśnie wczoraj wsłuchując się w Słowo Jezusa o błogosławieństwach pomyślałam, że gdybym jako chrześcijanka miała dostać oceny za wypełnianie w codzienności ośmiu błogosławieństw te oceny nie zawsze byłyby wysokie. Dlaczego?  Z tyłu mojej głowy zawsze istniało pytanie, jak to zrobić by zawsze być ubogą, czystą, pełną pokoju, zdolną do znoszenia cierpień dla Jezusa? Właśnie jak to zrobić? Sama nie jestem do tego zdolna, bez Jego łaski. Sama nie jestem w stanie zapracować na Szczęście.

W charyzmacie mojego zgromadzenia, Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana, zachwyca mnie to, że Matka Założycielka – Zofia Tajber uczyła siostry, że mamy przyoblekać się w cnoty Duszy Jezusa. Co to znaczy? Nie muszę sama pracować na świętość, nie muszę dążyć do bycia doskonałą na siłę. Mogę poprosić Jezusa o pomoc, najpierw otwierając się na Jego łaskę. Matka mówiła, że gdy czujemy się słabe, mamy przyjść do Jezusa, który jest siłą i prosić, by nas umocnił. Gdy jesteśmy niecierpliwe, mamy prosić o Jego cierpliwość. Gdy nie umiemy kochać za darmo, nawet najbliższych, mamy przyjść do Jezusa i prosić, by przyoblekał nas w swoją miłość.
Tak często pracujemy nad sobą, walcząc z wadami, słabościami i nic. Wracamy do starych nawyków po kilku spowiedziach. Praca nad sobą idzie w kąt, a my jesteśmy coraz bardziej zgorzkniali i smutni. Poproś dziś Jezusa, by Ci pomógł, by przyoblekł Twą duszę w te cnoty, których najbardziej ci brakuje. Nie umiesz być cierpliwa – poproś, by tchnął w Twoją duszę cierpliwość. Nie umiesz przebaczyć, bo ktoś za bardzo zranił Twoje serce – proś Pana, by wlał w Twoją duszę przebaczenie. Walczysz o czystość – poproś, by przyoblekł Cię w swoją czystość. Nie musisz sama dążyć do bycia doskonałą w miłości. Nie dasz rady… Ale jeśli poprosisz Jezusa, razem przeniesiecie góry! Uwierz mi, że pokochasz Jego miłością samą siebie i wszystkich tych, których tak trudno Ci kochać.

Tylko z Jezusem można być Błogosławioną.

s. Łucja